Antypunkty
„Gdzie jest słonko kiedy śpi? Czy wilk zawsze bywa zły? Dokąd tupta nocą jeż? Możesz wiedzieć jeśli chcesz.”
Tak brzmiała rymowanka mojego dzieciństwa, wyśpiewywana każdego roboczego dnia na początku programu „Domowe przedszkole”. Trzy pytania, na które miałem poznać odpowiedź mamiły co rano, skłaniając do oglądania kolejnych odcinków. Nie muszę dodawać, że odpowiedzi na nie nigdy nie poznałem, także wciąż nie mam pojęcia, gdzie jest słonko, kiedy śpi.
Teraz, kiedy jestem już duży „Domowe przedszkole” zastąpił „Zakładowy kierat” z zupełnie inną rymowanką rozpoczynającą robocze dni. Zmianie uległa głownie natura pytań – „Czemu po tysiącach lat ludzie dalej wolą się napierdalać niż kochać? Jak można traktować na serio niemieckie portale „informacyjne” relacjonujące polskie wydarzenia? Gdzie jest manekin, kiedy nie może zmienić kapitana na takiego, który by grał w tej kolejce?”
Różnice nasuwają się same. Moja rymowanka nie dość, że się nie rymuje, to nawet nie da się jej wyśpiewać do muzyki z „Domowego przedszkola”. Do tego jakoś tak zgrzyta między zębami, kiedy dłużej się przy niej zatrzymać. No i w ogóle już na wstępie zniechęca do pytającego. Ale pomimo tych wad, ma jedną kluczową zaletę – otóż czasem, w przypływie olśnienia czy szczęśliwego trafu, możemy poznać odpowiedź na któreś z zadanych w dżinglu pytań. I mi się ostatnio poszczęściło z pytaniem numer trzy, czyli dowiedziałem się, co robią manekiny, kiedy nic nie robią. Otóż manekiny rymują do bitów i robią z tego coś, „czego nigdy nie nazwą piosenką”.
„Jak to rymują? Co rymują?”, spyta pewnie jeden z drugim.
Ano wszystko rymują, odpowiem. Co tylko się da. O życiu, miłości, a nawet o pytaniach z mojego zakładowego dżingla. A do tego, jak rymują. Poezja na najwyższym poziomie ogarniania słowa. Jest tych niepiosenkowych rymowanek łącznie dziesięć i w każdą warto się wsłuchać wielokrotnie, bo liryka z Pieczary ma to do siebie, że spod tekstów można wygrzebać całą masę podtekstów. Tym ciężej wskazywać mi faworytów, bo ci zmieniają się w miarę grzebania. Na chwilę obecną bardzo lubię VAT (za tekst), Ubogą (za refren), Deszcz (za rytmikę) no i Tortury (bo od zawsze gram w gry wszelakie, a ta z piosenki to ulubiona).
Także bez dalszego owijania w kolorową bawełnę koszulek z lat 80-tych, przedstawiam Wam płytę Antypuenty nagraną przez naszego ligowego manekina Pieczara vel Pia w kooperacji z niemiecko-polskim producentem muzycznym N-Noizem. Płyta póki co istnieje jedynie w przestrzeni wirtualnej, czyli na YT, ale niebawem ma pojawić się także w bardziej namacalnej postaci. Polecam gorąco i czekam na kolejne, nawet kosztem ligowych punktów oddawanych za darmo rywalom. Najwyżej potrącę sobie kiedyś od tego podatek VAT.